Biznes – samo słowo dla mnie brzmi twardo, bez emocji. Tak zostałam wychowana, tak wokół mi wszyscy do głowy wrzucali, a ja jak gąbka chłonęłam wszystko. Mówili: „nie mieszaj biznesu z życiem prywatnym, a tym bardziej z emocjami”. Zawsze było mi ciężko to zrozumieć, no ale skoro wokół wszyscy tak mówią, to pewnie mają rację…Od 18 lat jestem „w biznesie”, pracowałam w wielu miejscach, na różnych stanowiskach. I nagle przyszedł taki moment, że poczułam (no właśnie poczułam, to zupełnie wbrew temu, co mi mówili), że chcę pracować na własnych warunkach, dla siebie i chcę robić to, co sprawia mi przyjemność, to, co zgodne jest z moimi wartościami, to, co czuję…
Uświadomiłam sobie, że do tej pory żyłam na zasadach innych. Że ludzie, z pracy od których odchodziłam mają inne wartości, przez co nie da się tego połączyć. Nie da się tego połączyć ze mną. Dotarło do mnie, że kierując się innymi wartościami nie da się dogadać również w biznesie. Poczułam, że biznes to ludzie. A ludzie to wartości, emocje, lepsze i gorsze dni. Runęło to wszystko, co zostało włożone mi do głowy przez te wszystkie lata. I wiecie co poczułam? Że jest mi lżej, że w końcu nie muszę udawać kogoś kim w ogóle nie jestem. W końcu mogę być sobą i tworzyć biznes, który jest oparty na moich wartościach, wspierany przez moje emocje. Dodatkowo mam ogromną świadomość, że nie wszystkim będzie się podobało to, co robię i nie każdy do mnie przyjdzie. Ale mam też przekonanie, że przyjdą do mnie klienci, którzy kierują się takimi samymi wartościami jak ja. Dzięki temu nie będę musiała udawać, zakładać dziwnych masek, żeby tylko się przypodobać, bo wiem, że to ma krótkie nogi i w rezultacie kończy się niezadowoleniem, żalem, rozgoryczeniem.
W momencie, gdy dałam sobie prawo do bycia sobą trafiłam na książkę Ani Piwowarskiej „Autentyczność przyciąga” i to był strzał, to było ogromne potwierdzenie, że moje przypuszczenia i intuicja są czymś, czym powinnam się kierować w biznesie. I cytując za Anią: „Autentyczność w biznesie pozwala ci być sobą w tym, co robisz! Wyróżnia Ciebie i twoje usługi oraz sprawia, że twoja marka staje się nie do podrobienia. Pozwala co też docierać do właściwych odbiorców – twoich idealnych klientów.” Pamiętam moment pisania swojego autentycznego bio, pot i łzy wylane… Jak skończyłam i przeczytałam to, poczułam, że to moje ale też pomyślałam, że to słabe (jak łatwo oceniamy siebie…). Autentycznie bałam się pokazać to komukolwiek. Gdy w końcu zdobyłam się na odwagę okazało się, że moi klienci oszaleli, że to im się bardzo spodobało. A przecież na ich opinii najbardziej mi zawsze zależało, na klientach, którzy myślą i czują podobnie, bo z nimi pracuje się najlepiej. Co więcej, wtedy nie czujesz, że to praca. Czujesz, że to, co robisz jest potrzebne, wartościowe i niesie za sobą misję.
Jestem głęboko przekonana, że budując każdy biznes trzeba zacząć od wartości, od siebie, dzięki temu znajdziemy klientów i partnerów biznesowych a także pracowników i współpracowników, którzy myślą i czują a co za tym idzie działają podobnie. Bo „Autentyczność ma moc przyciągania” – jakby powiedziała to już wspomniana Ania Piwowarska.