Od nowego roku zaczęła obowiązywać nowa ustawa Prawo restrukturyzacyjne powołująca do życia zawód doradcy restrukturyzacyjnego, który ma być „uzdrowicielem” przedsiębiorstw borykających się z problemami finansowymi. Już teraz można więc uzyskać pomoc specjalisty w zakresie sposobów radzenia sobie z takimi problemami.

 

Lekarz, a nie grabarz

Doradca restrukturyzacyjny to profesjonalista ze specjalistyczną licencją, który swoją wszechstronną wiedzą ma wspierać procesy naprawcze przedsiębiorstw znajdujących się w tarapatach finansowych. Główną misją jest przede wszystkim ratowanie ich przed upadłością i bankructwem. Działanie doradcy restrukturyzacyjnego ma opierać się na kontroli funkcjonowania zadłużonego przedsiębiorcy, wsparciu procesu zarządzania, negocjacji i zawierania układu z wierzycielami, a w konsekwencji na czuwaniu i nadzorze nad zawartym układem. Zawód ten ma funkcjonować zarówno w ramach postępowania sądowego, jak i pozasądowo. Będzie więc można udać się do doradcy restrukturyzacyjnego po poradę, a on podpowie jak zrestrukturyzować firmę, pozyskać nowe źródła finansowania, ograniczyć koszty i jaki kierunek rozwoju obrać.

Z mocy ustawy pierwszymi doradcami restrukturyzacyjnymi zostali wszyscy licencjonowani syndycy, ale docelowo warunkiem wykonywania tego zawodu będzie uzyskanie odpowiedniej licencji w wyniku zdania egzaminu państwowego na zasadach i w trybie określonym w ustawie. Wykonywanie zawodu doradcy restrukturyzacyjnego wymaga nabycia kompetencji interdyscyplinarnych związanych z dogłębną wiedzą i doświadczeniem z zakresu wszystkich obszarów funkcjonowania przedsiębiorstw, zwłaszcza w ujęciu prawnym, ekonomicznym i menedżerskim. Co istotne, wyboru doradcy nie będzie dokonywał wyłącznie sąd, jak ma to miejsce w sytuacji ustanawiania syndyka, ale na taką decyzję będą mieli wpływ także sami zainteresowani – przedsiębiorcy i wierzyciele. Wychodząc z tego założenia okazuje się, że największy wpływ na wybór profesjonalisty może mieć właśnie jego wiedza i doświadczenie z zakresu biznesu, finansów, księgowości i prawa.

 

Liczby mówią same za siebie

Nowe Prawo restrukturyzacyjne powstało w wyniku reakcji na niewystarczające w obecnych realiach zapisy poprzedniej ustawy Prawo upadłościowe i naprawcze. Co prawda w roku 2003, kiedy ta ustawa została uchwalona wydawało się, że będzie ona korzystna dla prężnie rozwijającego się świata biznesu, który miał już za sobą pierwsze kryzysy. Jej zapisy, z założenia, miały uwzględniać rosnące ryzyko wynikające z prowadzenia działalności i coraz częstsze problemy finansowe przedsiębiorstw, w maksymalny sposób zabezpieczając interesy wierzycieli. Tymczasem okazało się, że statystyka jest bezlitosna. Złożono ponad 45 tys. wniosków o upadłość, 80% z nich zostało odrzuconych, ogłoszono ponad 8 tys. upadłości, z czego nieco ponad tysiąc układowych, z których co czwarta zakończyła się zawarciem układu z wierzycielami. W Polsce co roku powstaje średnio 250 tys. nowych działalności gospodarczych i tyle samo upada. Coraz częściej są to startup’y z branży technologicznej, a w ich przypadku przyjmuje się, że 9 na 10 z nich znika z rynku.

Celem wprowadzonej nowej ustawy Prawo restrukturyzacyjne jest realizacja polityki „nowej szansy”. Opiera się ona na założeniu, że właściwym rozwiązaniem dla biznesu, któremu grozi niewypłacalność jest nie tyle likwidacja, co jego naprawa poprzez skutecznie przeprowadzoną restrukturyzację. Istotnym zadaniem ustawodawcy w zakresie tych nowych regulacji może więc okazać się edukowanie przedsiębiorców o tym, że procesu naprawczego nie można odkładać na później. Obrazowo rzecz ujmując, należy udać się do doradcy restrukturyzacyjnego – jako lekarza przedsiębiorstw, gdy firmę zaczyna dopadać kaszel, a nie czekać aż przerodzi się on w zapalenie płuc.

 

Dobry moment

Do doradcy należy więc skierować się gdy wystąpią pierwsze „objawy” problemów. Postępowanie restrukturyzacyjne może być prowadzone wobec dłużnika niewypłacalnego lub zagrożonego niewypłacalnością. Stan takiego zagrożenia pojawia się wtedy, gdy sytuacja ekonomiczna przedsiębiorcy wskazuje na to, że w niedługim czasie może nie być on w stanie spłacić swoich zobowiązań. Może stać się tak wskutek utraty kluczowego klienta lub kontrahenta, rosnących cen surowców, nadmiernych kar umownych, czy chociażby braku realizacji założonych przez startup wskaźników przy jednoczesnym przekroczeniu budżetu inwestycyjnego.

Kiedy już przedsiębiorca dokona diagnozy kondycji swojej firmy i okaże się, że znalazł się on w sytuacji kryzysowej wybiera najlepszą dla siebie, jedną z czterech procedur naprawczych określonych w ustawie. Na tym etapie może już konsultować swoje wątpliwości z doradcą restrukturyzacyjnym. Następnie sąd otwiera postępowanie naprawcze i wskazuje doradcę restrukturyzacyjnego, jeżeli przedsiębiorca nie składa wniosku o powołanie konkretnego eksperta. W zależności od formy postępowania pełni on funkcję nadzorcy lub zarządcy i na jego barkach spoczywa ciężar postępowania. Jest on odpowiedzialny m.in. za złożenie planu restrukturyzacyjnego u sędziego-komisarza wraz ze spisem wierzytelności i propozycją układową. Taki plan musi zawierać analizę przyczyn trudnej kondycji przedsiębiorstwa, wyczerpujący przegląd środków restrukturyzacyjnych i związanych z nimi kosztów, opis metod i źródeł finansowania procesu, projekcję zysków i strat na kolejne 5 lat w oparciu o co najmniej dwie prognozy, prezentację proponowanej przyszłej strategii prowadzenia przedsiębiorstwa, informację na temat rodzaju i poziomu ryzyka oraz wiele innych pogłębionych analiz. Skutecznie przeprowadzone postępowanie naprawcze ma na celu redukcję lub rozłożenie zobowiązań w czasie, zapewnienie ochrony przed wierzycielami oraz zmianę niekorzystnych umów z kontrahentami, czy pracownikami, które miały wpływ na niewypłacalność.
Największym wyzwaniem stojącym przed nową ustawą jest konieczność zmiany sposobu myślenia wszystkich stron związanych z restrukturyzacją – przedsiębiorców, doradców restrukturyzacyjnych, wierzycieli i sądów. Szczególnie duże zmiany czekają tych pierwszych. Jeżeli chcą uzdrowić swoje firmy i uniknąć upadłości muszą nauczyć się diagnozować objawy kryzysu i nie odkładać w czasie wizyty u lekarza-doradcy w celu uzyskania właściwej „recepty”.

 

 

 

 

Artykuł ukazał się w nr 1/2016 magazynu „Przedsiębiorca” Północnej Izby Gospodarczej

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *