Biznes Prawo

Odpowiedzialność za towar wysłany konsumentowi listem zwykłym

Handel to najczystsza forma przedsiębiorczości – „kupić taniej, sprzedać drożej”, któż nie zna tej maksymy. Zyskiem jest różnica pomiędzy ceną nabycia towaru a ceną jego sprzedaży. Nic dziwnego, że taki „prosty” sposób na zarobienie pieniędzy cieszy się duża popularnością. Rozwój internetu spowodował, że rola sprzedaży na odległość znacząco wzrosła, kosztem tradycyjnego handlu w stacjonarnych sklepach. Wielu sprzedawców prowadzi cały swój biznes lub jego część za pomocą dedykowanego sklepu internetowego, czy też platform sprzedażowych, takich jak np. Allegro.

Towary w internecie nierzadko są oferowane dużo taniej od tych dostępnych na sklepowych półkach, jednakże do ceny takich towarów dolicza się koszt ich dostawy do klienta, albowiem po dokonaniu zakupu towar musi w jakiś sposób do klienta dotrzeć.

Mimo tych dodatkowych kosztów atrakcyjność cen internetowych jest nadal trudna do przebicia. Sprzedawcy starają się zaproponować jak najszerszy wachlarz wariantów dostawy, tak aby każdy z klientów mógł wybrać interesującą go opcję. Chodzi oczywiście o różnicę w szybkości i koszcie. Zazwyczaj najtańszą opcją dostawy jest tzw. list zwykły. Takiej przesyłki nie oferują poważne sklepy internetowe ale już drobni przedsiębiorcy operujący na Allegro owszem. Za jego pomocą może nie uda się wysłać samochodowego silnika, ale drobną elektronikę o nierzadko ogromnej wartości już tak.

„W przypadku listu ekonomicznego nie ponosimy odpowiedzialności za dostarczenie takiej przesyłki.”

„Za list zwykły nie odpowiadam.”

„W związku z duża wartością przedmiotu nie polecam wyboru zwykłego listu.” (sic!)

Kto z nas nie spotkał się z takimi zastrzeżeniami w treści przeglądanych aukcji internetowych, ba niektórzy z Państwa pewnie w dobrej wierze, poczynili takowe w swoich ofertach sprzedaży. Czy takie ostrzeżenie „o braku odpowiedzialności” sprzedawcy ma jakiekolwiek znaczenie ? Rozważmy tę kwestię w stosunkach pomiędzy przedsiębiorcą a konsumentem.

Przyjrzyjmy się treści artykułu 548 Kodeksu cywilnego:

„Art. 548.
§ 1. Z chwilą wydania rzeczy sprzedanej przechodzą na kupującego korzyści i ciężary związane z rzeczą oraz niebezpieczeństwo przypadkowej utraty lub uszkodzenia rzeczy.

§ 2. Jeżeli strony zastrzegły inną chwilę przejścia korzyści i ciężarów, poczytuje się w razie wątpliwości, że niebezpieczeństwo przypadkowej utraty lub uszkodzenia rzeczy przechodzi na kupującego z tą samą chwilą.

§ 3. Jeżeli rzecz sprzedana ma zostać przesłana przez sprzedawcę kupującemu będącemu konsumentem, niebezpieczeństwo przypadkowej utraty lub uszkodzenia rzeczy przechodzi na kupującego z chwilą jej wydania kupującemu. Za wydanie rzeczy uważa się jej powierzenie przez sprzedawcę przewoźnikowi, jeżeli sprzedawca nie miał wpływu na wybór przewoźnika przez kupującego. Postanowienia mniej korzystne dla kupującego są nieważne.”

Na tzw. pierwszy rzut oka można by pomyśleć – dobrze – sprzedawca nadaje przesyłkę i ma sprawę „z głowy”. Nic bardziej mylnego. Interpretując powyższe przepisy należy dojść do następujących wniosków:

1) Sprzedawca odpowiada za towar do chwili dostarczenia go kupującemu (konsumentowi) „do rąk”, nawet wtedy, gdy przy dostarczeniu paczki korzystał z przewoźnika (Poczty Polskiej, firmy kurierskiej). Sprzedawca odpowiada za nieprawidłowe wywiązanie się z umowy sprzedaży zarówno w przypadku uszkodzenia jak i zagubienia przesyłki z towarem, w trakcie jej drogi do klienta.

2) Kupujący (konsument) odpowiada za transport wtedy, gdy samodzielnie wybierze przewoźnika, który dostarczy mu przesyłkę z zakupionym towarem. Takim wyborem nie jest wybór opcji dostawy z listy narzuconych już przez sprzedającego. (jeżeli z takiej listy klient wybierze np. przesyłkę kurierską za pośrednictwem firmy X to nadal odpowiedzialność ponosić będzie sprzedawca). Inaczej wygląda sytuacja, jeśli towar od sprzedawcy odbierze osoba zamówiona przez kupującego.

3) Zastrzeżenie „o braku odpowiedzialności” jest po prostu nieważne i nie odnosi żadnego skutku prawnego.

W praktyce oznacza to tyle, że oferując w ogóle możliwość dostawy tzw. listem zwykłym (nierejestrowanym) sprzedający sam sprowadza na siebie zagrożenie. W sytuacji bowiem, gdy towar do kupującego nie dojdzie, sprzedawca będzie musiał wysłać go ponownie lub zwrócić kwotę uiszczoną przez kupującego – nie będzie bowiem w stanie wykazać, czy towar rzeczywiście do rąk klienta trafił.

O autorze Zbigniew Machowski

Adwokat w Okręgowej Radzie Adwokackiej w Warszawie. Absolwent Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Wrocławskiego. Ukończył aplikację prokuratorską. Wykonując zawód adwokata kontynuuje tradycje rodzinne. Prowadzi kancelarię w Warszawie i w Szczecinie. Jest doktorantem Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Szczecińskiego oraz studentem Master of Business Administration (MBA). Jest także doradcą restrukturyzacyjnym oraz mediatorem wpisanym na listę przy Sądzie Okręgowym w Szczecinie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *