Ma 30 lat, stworzył setki programów, a jego firma w tym roku obchodziła swoje 10-lecie obecności na rynku IT. Wojciech Kłodziński, właściciel Enterso, opowiada o tendencjach w pozycjonowaniu stron, swoich najnowszych projektach i działalności charytatywnej – edukacji IT w domach dziecka czy fundacji pomagającej dzieciom w Afryce.

Wojciech Kłodziński

DoradcawBiznesie.pl: Swoją przygodę z programowaniem rozpocząłeś w wieku 13 lat. Większość Twoich rówieśników grała wtedy w piłkę lub jeździła na rowerze. Skąd u tak młodego dziecka pomysł na naukę programowania?

Wojciech Kłodziński: Moja przygoda zaczęła się od prostego programowania w Pascalu w DOS’ie. Miałem szczęście, bo mój starszy sąsiad był programistą. Rodzice wykorzystali tę szansę i wykupili u niego kilka lekcji. To on pokazał mi jak w Pascalu zrobić np. prosty kalkulator. Rozbudził moją ciekawość. Spodobało mi się, że można tak łatwo stworzyć coś swojego, absolutnie wszystko, co przyjdzie do głowy. Chciałem grę i miałem grę. Zdałem sobie sprawę, że nie ma rzeczy niemożliwych. Moja fascynacja przeradzała się w coraz to większe projekty. W pewnym momencie zacząłem tworzyć własny system operacyjny, z obsługą myszki czy folderów. Niestety nie miałbym szans z popularnym wówczas Windowsem 95 😉

Następnie przyszedł czas na młodzieńcze błędy. Zacząłem pisać wirusy, które blokowały komputery. Niechcący nawet zhakowałem komisariat policji w Rzeszowie. Rozmowa z policjantem uświadomiła mi jednak, że działanie na szkodę innych nie prowadzi ani do satysfakcji, ani nawet zarobku. Moim kolejnym krokiem było więc stworzenie wirusa, który pomógł mi zarabiać, a jednocześnie nikomu nie szkodził. Polegał na tym, że ładował okno przeglądarki poza ekranem, na którym pojawiały się moje reklamy. Następnie obraz wracał na monitor, wirus klikał w reklamę i błyskawicznie znikał. Dzięki temu jako 16-stolatek zarabiałem średnio 2 tys. zł miesięcznie.

Mając 16-17 lat zacząłem zajmować się różnego rodzaju projektami. Pracowałem na zlecenia dla firm, tworzyłem bazy danych. Gdy miałem 18 lat zgłosił się do mnie Jacek Koczaski, makler giełdowy spod Krakowa, który prosił mnie o stworzenie aplikacji do analizy trendu na GPW. Po miesiącu działaliśmy na zasadzie wspólników. Stworzyliśmy rozbudowany system, który na bieżąco aktualizował trend i sam zlecał kupno i sprzedaż kontraktów terminowych FW20. Poświęciłem temu projektowi 2 lata, codziennie spędzałem 10 godzin na rozmowach z Jackiem. Odbijało się to oczywiście na szkole, w której często…spałem.

Po tych dwóch latach pracy postanowiliśmy wypromować i sprzedawać ten system. W styczniu 2006 roku zacząłem więc interesować się tematem pozycjonowania stron w Google. Jako, że był to proces, który zajmował mi średnio 2 godz. dziennie i był bardzo schematyczny, postanowiłem go zautomatyzować tworząc program na własne potrzeby. Po jakimś czasie okazało się jednak, że mój produkt spotkał się z dużym zainteresowaniem. Zacząłem sprzedawać go na Allegro jako usługę. W międzyczasie Jacek wyjechał do Stanów Zjednoczonych, a zaraz po tym zmarł w wyniku problemów zdrowotnych, a tym samym program do automatyzacji procesów giełdowych odszedł na bok. Sporo jednak zawdzięczam tym doświadczeniom. Dwa lata pracy nad programem, który nawet nie ujrzał światła dziennego stały się przecież zalążkiem mojego własnego biznesu.

Przejdźmy zatem do Enterso, twojej firmy, która w tym roku obchodzi swoje 10-te urodziny. Pamiętasz jeszcze początki własnej działalności?

Oczywiście. Program SEO Adder zaczął się świetnie sprzedawać, a ludzie oczekiwali ode mnie faktur. Wtedy nawet nie do końca byłem świadom, do czego im te faktury potrzebne. We wrześniu 2006 roku sformalizowałem swoją działalność i założyłem Enterso. Był to czas, w którym zaczynałem studia dzienne na kierunku Automatyka i Robotyka. W budynku telewizji wynająłem biuro, zatrudniłem dwóch programistów, napisałem program monitorujący ich pracę i za pomocą telefonu koordynowałem funkcjonowanie firmy z sali wykładowych. Przez pierwsze dwa lata było dość ciężko, ale firma się rozwijała. Stworzyliśmy inne programy, w tym m.in. AdMailer do obsługi mailingu, CodeCleaner do optymalizacji stron. Przygotowaliśmy program OSK Office, wspierający obsługę szkół nauki jazdy. Budowaliśmy go przez rok, ale w efekcie sprzedaliśmy tylko dwie licencje. Teraz mam 30 lat, stworzyłem między 100 a 200 programów, które w 99% nie wychodziły. W branży IT jest olbrzymie ryzyko. Inwestycja nie zawsze jest duża, często może ograniczyć się do pracy przy domowym biurku, a zyski z tego 1% udanych produktów mogą okazać się naprawdę satysfakcjonujące. Kwestią jest dostosowanie tych aplikacji do wymagań rynku.

Przez te 10 lat aktywnie działasz w branży SEO. Jak z perspektywy dekady oceniasz rozwój tego rynku?

Chyba największą zmianą jaka nastąpiła w tym okresie jest wzrost świadomości ludzi. Wciąż zdarza się, że niektórzy postrzegają strony pojawiające się w pierwszych wynikach wyszukiwania za te, którym warto ufać bo są najczęściej otwierane przez innych użytkowników, ale duża część klientów rozumie, że za tym wszystkim stoi proces pozycjonowania. A on zależny jest od ponad 200 różnych czynników, m.in. budowy strony, unikatowości treści, responsywności, ilości linków prowadzących do strony.

W kwestiach technicznych również nastąpiły zmiany. Jednym z podstawowych czynników, które miały wpływ na pozycjonowanie w czasach, gdy zakładałem firmę, była ilość linków, które prowadzą do strony. Program Adder zdobywał linki prowadzące do stron i automatyzował proces udostępniania ich w katalogach SEO. Google musiało się przed tymi praktykami bronić i kasowało linki, które były duplikatem treści. Stworzyliśmy zatem program, który budował synonimy unikając duplikatów. Jednakże przez ostatnie trzy lata podejście do pozycjonowania skierowane zostało w kierunku budowy samych stron internetowych. Są one tworzone w taki sposób, aby szybko się ładowały, zawierały unikatowe treści, były responsywne. W związku z tymi tendencjami na rynku, rewolucja nastąpiła również w Enterso. Linki wciąż są ważne, ale już nie na tyle, jak sama konstrukcja strony. Dlatego zajmujemy się tworzeniem SEO friendly stron internetowych, zatrudniamy copywriterów, którzy tworzą unikatowe treści i pozycjonujemy strony organicznie, zgodnie z najnowszymi trendami Google.

W Twojej ofercie możemy przeczytać, że płatność za usługi następuje dopiero w momencie osiągnięcia przez stronę wyniku TOP10. Czy każdą stronę i każde słowa kluczowe da się wypozycjonować w taki sposób, aby znalazły się w pierwszych 10 wynikach wyszukiwania Google?

Zgadza się, rozliczenie za efekt jest najbardziej uczciwą formą współpracy. Na pozycjonowanie ma obecnie wpływ ponad 200 czynników. Każda strona wymaga innego rodzaju pracy. Jeżeli trafia do nas klient ze stroną, której budowa nie nadaje się do osiągnięcia wysokich pozycji w Google, w ramach usługi optymalizujemy ją i wprowadzamy takie zmiany, aby jej konstrukcja była przyjazna dla wyszukiwarki.

Jednym z Twoich projektów jest platforma PromoPager.com, która zrzesza specjalistów od pozycjonowania i dobiera najlepsze oferty dla klienta. Na czym polega fenomen tej platformy?

PromoPager to dość nowy projekt, automatyzujący pracę naszą i specjalistów do pozycjonowania. Do tej pory wyglądało to tak, że klient udając się do agencji SEO przygotowywał listę słów kluczowych, na które chciał pozycjonować swoją stronę, firma odsyłała ofertę z wyceną lub poprawkami i propozycjami, trwały negocjacje, a cały przebieg komunikacji potrafił wydłużyć się nawet do tygodnia. W PromoPager zautomatyzowaliśmy ten proces – klient podaje w formularzu słowa kluczowe, program pokazuje ile osób wyszukuje tych słów i jaka jest ich konkurencyjność, a następnie podpowiada inne frazy powiązana tematycznie. W trzecim kroku klient otrzymuje wycenę. Może wygenerować ofertę, podpisać umowę i wgrać ją do systemu. Gotowe w 10 minut! Nasza firma dobiera z grona zrzeszonych specjalistów od pozycjonowania odpowiednią agencję i zleca jej prace. My sami pełnimy rolę koordynatora i nadzorcy zlecenia. Na bieżąco monitorujemy prace specjalistów i ewentualnie nanosimy poprawki.

Projekt ma jeszcze jedną ważną zaletę. Agencjom pozycjonującym ciężko jest o argumentacje swoich osiągnięć. Pozycjonowanie stron to proces, który ulega zmianom i jest zależny od wielu czynników. O ile grafikowi łatwo przedstawić swoje portfolio, o tyle dla pozycjonerów nie jest to takie proste. PromoPager współpracuje z najlepszymi pozycjonerami stale monitorując i weryfikując ich rezultaty, właśnie dlatego, że klient rozlicza się z nami za konkretny efekt, TOP10. Jeżeli klient nie będzie zadowolony ze współpracy z danym pozycjonerem, możemy go zmienić nie wprowadzając modyfikacji w umowie. Podpisując kontrakt z jedną agencją z reguły nie ma takiej możliwości.

Platforma PromoPager opiera się na strategii marketingu wielopoziomowego, czyli tzw. MLM-u. Możesz wyjaśnić na jakiej zasadzie działa to w Twoim projekcie?

Myślę, że przede wszystkim należy wyjaśnić samo pojęcie MLM. W Polsce ten model niestety kojarzony jest z piramidami finansowymi. Piramida to struktura, która nie sprzedaje produktu, a swoje zyski uzależnia od wpłat kolejnych użytkowników działających niżej w strukturze. W MLM sprzedaje się produkt, który ma swoją określoną cenę. Klient, który poleca go dalej otrzymuje jednak pewien procent od tego polecenia, dzięki czemu obniża cenę własnej usługi. Jeżeli więc zadowolony klient poleci produkt swoim znajomym otrzymuje za to realne wynagrodzenie, którym może finansować korzystanie z naszego produktu do własnych celów. Na tę chwilę mamy kilku klientów, którzy nic nie płacą za pozycjonowanie swoich stron, a dodatkowo zarabiają na poleceniach. Jest to dobre rozwiązanie dla agencji, które zajmują się projektowaniem stron internetowych, ale nie specjalizują się w pozycjonowaniu. Oferując w pakiecie taką ofertę swoim klientom, zarabiają na poleceniach. Otrzymują od nas gotowy widget – kalkulator wyceny, który mogą zamieścić na swojej stronie internetowej. Ich klienci podobnie jak w naszym formularzu mogą określić swoje potrzeby, uzyskać szybką wycenę i zlecić pozycjonowanie swojej strony. W ten sposób za każde takie polecenie agencja otrzymuje miesięczne wynagrodzenie.

Poza biznesem, angażujesz się w działania społeczne. Kilka miesięcy temu głośno było o wspieranej przez Ciebie akcji zbierania komputerów i organizacji sali informatycznej dla dzieci z domów dziecka. W jakim stopniu udało Ci się zrealizować to przedsięwzięcie i w jakim kierunku będzie się ono rozwijać?

Ta inicjatywa spotkała się z ogromnym zainteresowaniem. Okazało się, że darczyńców było tak wielu, że wpłynęło do nas więcej sprzętu niż planowaliśmy. W ten sposób udało się nam wesprzeć jeszcze więcej placówek. Stworzyliśmy salę komputerową w Centrum Opieki nad Dzieckiem przy ul. Wszystkich Świętych. W każdą środę o godz. 16:00 uczę dzieci z Centrum programowania. Zaczynaliśmy od nauki na platformie code.org. Jest to świetne rozwiązanie dla dzieci, które może zaszczepić w nich pasję do nauki informatyki – dzieci za pomocą gry uczą się tworzenia kodu. Polecam tę platformę rodzicom, którzy chcieliby uczyć swoje dzieci programowania. Przez kolejne miesiące pokazywałem podopiecznym Centrum jak tworzyć strony internetowe za pomocą platformy WordPress. Dzieci mają 13-14 lat. Jest to idealny wiek, aby do osiągnięcia pełnoletności nabrały umiejętności, które pozwolą im w młodym wieku podejmować się pewnych zleceń programistycznych i zarabiać całkiem przyzwoite pieniądze, które pozwolą im utrzymać się na rynku.

Oprócz działań lokalnych, wspierasz akcje w Afryce. Założyłeś How AID Foundation. Możesz powiedzieć w jaki sposób chcesz zaspokajać realne potrzeby dzieci z krajów tzw. Trzeciego Świata?

Pomysł na fundację narodził się z potrzeby weryfikacji, na jakie cele wędrują wpłacane organizacjom środki. Niejednokrotnie wspierałem różne inicjatywy, wysyłałem SMS-y, ale nigdy nie wiedziałem w jaki sposób środki te były pożytkowane. Pomyślałem o stworzeniu platformy, na której widoczne będą profile podopiecznych, ich historie, marzenia i problemy. Dzieci z Afryki często nie mają jak pójść do szkoły, bo chodzenie boso po rozgrzanym piasku jest dla nich bolesne. Możemy więc kupić dzieciom podstawowe rzeczy – buty, plecak, filtr do wody – lista tych potrzebnych produktów została ustalona przy pomocy lokalnych wolontariuszy i fundacji w Ugandzie, Kenii i Gambii. Na platformie darczyńca wybiera podopiecznego, któremu chce zakupić prezent, my go kupujemy, wysyłamy, a on otrzymuje filmik z imiennym podziękowaniem od obdarowanego dziecka. Pomimo, że platforma rusza dopiero w styczniu, udało nam się zrealizować parę akcji. Obecnie zbieramy książki do nauki angielskiego do powstałej w Kenii biblioteki, którą dziennie odwiedza około 500 uczniów chętnych do nauki tego języka. Tylko w ciągu ostatniego miesiąca zebraliśmy 11 kartonów książek.

Film prezentujący działanie platformy www.howaid.org :

Wszystkie akcje mają nas przybliżyć do współpracy z fundacjami międzynarodowymi, m.in. organizacją Unicef. Chcemy również zdobyć aprobatę znanych aktorów ze Stanów Zjednoczonych, aby zwiększyć zasięg naszych działań. Dlatego też platforma, którą wkrótce uruchomimy jest pisana w języku angielskim. Amerykanie są trzykrotnie bardziej skłonni do udziału w akcjach charytatywnych, wydają na te działania trzy razy wyższe kwoty i jest ich dziesięć razy więcej. Myślę, że to oddaje skalę w jakiej zamierzamy wspierać naszych partnerów w Afryce. Udało nam się otrzymać już wsparcie marketingowe od Google.

Czego życzyć Ci na kolejne 10 lat w biznesie?

Chyba ograniczenia kreatywności. Zbyt duża ilość projektów niestety potrafi rozmyć cel sprzed oczu. Wciąż uczę się jak systematycznie, małymi krokami dochodzić do wielkich celów. I chyba tego bym sobie życzył.

Książki fabularne i edukacyjne w języku angielskim dla dzieci z Kenii można dostarczać do siedziby Enterso przy ul. Jagiellońskiej 10 od poniedziałku do piątku w godzinach 9:00-16:00.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *